piątek, 16 września 2016

MÓJ "UPOŚLEDZONY" SYN I WYNIKI TESTU...

Ponieważ przed zakończeniem roku szkolnego wyjechaliśmy na turnus rehabilitacyjny do Mielna, nie otrzymałam wyników testu końcowego Mateusza. Test dotyczył treści humanistycznych, matematycznych i przyrodniczych realizowanych w drugiej klasie. Wraz z wynikiem testu rodzic otrzymywał wskazówki do dalszej pracy. Oto wyniki Matysa:




Tak oto moje "upośledzone" dziecko napisało test na maksymalną liczbę punktów. Dlaczego "upośledzone" i dlaczego o tym piszę? W momencie diagnozy pani doktor powiedziała kilka zdań, które bardzo zapadły mi w pamięć: "To jest zanik mięśni. Pani ma gen na tą chorobę i przekazuje go synom. Pozostali synowie też będą chorzy. Jeżeli jeden będzie zdrowy proszę dziękować Bogu. Syn będzie upośledzony w stopniu lekkim, bo te dzieci tak mają. Będzie żył 18 lat. Rozpadną się mięśnie i w wieku 8 lat usiądzie na wózek, potem mięśnie oddechowe i wreszcie mięsień sercowy." Oprócz tego, że Mateusz rzeczywiście ma zanik mięśni to żadna inna informacja podana przez lekarza się nie potwierdziła. Nie mam genu na chorobę, pozostali synowie są zdrowi, Mati ma 9 lat i nie siedzi jeszcze na wózku..... i z całą pewnością nie jest upośledzony. Mam też nadzieję, że mój syn zostanie z nami dłużej niż 18 lat....chyba, że Bóg zdecyduje inaczej.

 Ktokolwiek, kiedykolwiek przeczyta ten post...a będzie mierzył się z tym samym co my....niech wie i pamięta, że nie zawsze lekarze mają rację.... dlatego zamiast się załamywać trzeba żyć....najpiękniej jak to możliwe ;). 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz