Kamila poznaliśmy tuż po diagnozie Mateusza w 2010 roku na turnusie dla nowo zdiagnozowanych dzieci. Miał wtedy 13 lat i był jednym z najsilniejszych chłopców z dystrofią Duchenne'a jakich udało mi się osobiści poznać. Usiadł na wózku bardzo późno i to właśnie z tego powodu stał się dla mnie światełkiem w tym ciemnym tunelu w jakim znalazłam się po tym jak badania nie pozostawiły nam żadnej nadziei. Ale nie tylko :). Widziałam w Nim ogromną wolę walki o każdy dzień..... Miałam nadzieję, że mój Mati będzie jak on....
Dziś otrzymałam smutną wiadomość, że tej nocy Kamil odszedł z tego świata. Że pomimo dobrej kondycji fizycznej jego serce zniszczone przez tą okropną chorobę nagle się zatrzymało. Długo nie mogłam w to uwierzyć :(. Nagle zgasła jedna z gwiazd, której uchwyciłam się kilka lal temu wierząc, że dystrofia Duchenne'a wcale nie musi być tak straszna jak wszyscy to opisują. Niestety.... ta bezwzględna choroba dziś zabiła Kamila. :(. Nie umiem wyrazić mojego smutku. Nie ma takich słów......
Los splata nasze życie z ludźmi jakich nigdy byśmy nie poznali, gdyby nie trudne i smutne okoliczności choroby z jaką przyszło nam się zmierzyć. Nagle patrzysz na świat inaczej. Ludzie, których ledwo poznałeś stają się bliżsi niż ci, których znałeś wielu od lat. Dzielisz z nimi radości i smutki i wiesz, że rozumieją cię najlepiej, bo sami mierzą się z tym co ty. I nagle zdajesz sobie sprawę z tego, że pomimo różnic przekonań, pomimo wielu kilometrów jakie dzielą jednych od drugich oni stają twoją drugą rodziną....a Mielno (miejsce naszych wspólnych spotkań) staje się na chwile domem, szczególnym domem, gdzie możesz wracać by płakać, śmiać się, gdzie masz pewność, że ludzie, którzy cię otaczają rozumieją cię najlepiej.
Nie było nas na listopadowym turnusie. Nie miałam okazji spotkać w listopadzie 2015 ani Kamila, ani jego wspaniałych rodziców. Dziś bardzo żałuję :(. Nie sądziłam, że to spotkanie będzie ostatnim. Nikt z nas w ten sposób o tym nie myśli. Śmierć wkrada się do naszych domów nagle..... nikt na nią nie czeka. Nawet my rodzice chorych dzieci..... pomimo świadomości tego czym jest dystrofia Duchenne'a. Czasem myślę, że to błąd....ale czy na śmierć można się przygotować????......
Od rodziców Kamila...uczyłam się jak żyć z tą chorobą. Pamiętam jak spytałam jego mamę....jak to jest gdy dziecko siada na wózek??? Co się wtedy czuje? Czy można się na to przygotować? A ona odpowiedziała mi, że to przychodzi i zwyczajnie się na to zgadzasz. Życie samo na to przygotowuje. Patrzysz jak dziecko staje się słabsze i przyjmujesz to. Nie sądziłam, że będzie mnie uczyć jak się przechodzi przez śmierć.....jeszcze nie teraz. O wiele za wcześnie. Kamil miał dopiero 18 lat......
Łzy same spływają i tak trudno mi to zrozumieć, bo po ludzku nie można tego zrozumieć :(. Wiem jednak i ufam, że Kamil jest już blisko Boga, że z jakiegoś powodu właśnie teraz.... a nie w dalekiej przyszłości. Wierzę i ufam, że ma się dobrze, że dostał od Boga sprawne ręce i nogi i jest szczęśliwy, szczęśliwszy niż tu na ziemi, bo życie z tą chorobą jest często trudniejsze niż śmierć :(.
A nam pozostaje pamieć..... i zwykły ludzki smutek z powodu odejścia kogoś, kto tak naprawdę powinien mieć przed sobą całe życie......
Kamil!
Na zawsze w naszej pamięci....
Pamiętaj tam o nas w modlitwie.....
I ciesz się bliskością Boga......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz